I tak oto, na piętnastolecie mojej działalności artystycznej, jakie właśnie w tym roku mi wypada, wychodzę do ludzi z płytą absolutnie debiutancką! Tak o niej myślę. Otworzyłam tajemne drzwi i trafiłam na mój „Hard Land of Wonder” – SUROWĄ KRAINĘ CUDOWNOŚCI… Zamiar był prosty: skonstruować prawdziwą emocjonalną bombę przy użyciu minimalistycznych środków wyrazu. To było jak odkrywanie nowego lądu, świata wrażeń całkiem dotąd nieznanych. Za to nocami, kiedy Pola spała już w swoim łóżeczku, a John tonął z książką w ulubionym fotelu, ja zamykałam się w pokoju muzycznym i oddawałam obrzędom voo-doo nad klawiaturą. Przez dni przemykałam w półśnie, ogarniając życie bezmyślnymi ruchami z automatu. Słowa, dźwięki, melodie obsiadały mi głowę całymi stadami, jak jakieś dzikie ptactwo, od którego nie mogłam się opędzić. I mnie opętało… …Czułam się jak w gorączce. Pół roku później zakupiłam w muzycznym prosty Keyboard Yamahy. Ja? Grać na piano? Przecież już stara jestem! To nie wiek na naukę. „You’ve got the right touch, you should play the piano”. Trochę się zmieszałam, całkiem jakbym została przyłapana na kradzieży batonika w supermarkecie lub czymś jeszcze mniej eleganckim.
0 Comments
Leave a Reply. |
AuthorWrite something about yourself. No need to be fancy, just an overview. ArchivesCategories |